Jelenia Góra › Mysłakowice › Kowary › Okraj › Mala Upa › Horni Marsov › Jańskie Łaźnie › Vrchlabi › Spindlerovy Młyn › Przełęcz...
********
Księżniczka Feodora i Książę Henryk
Księżniczka Feodora Wiktoria Augusta Maria Marianna von
Sachsen-Meiningen – zwana pieszczotliwie „Feo” lub z j. angielskiego
„Babes” – urodziła się 12 maja 1879 r. w Poczdamie jako jedyne dziecko
Bernharda II – Księcia Sachsen-Meiningen i jego małżonki Księżniczki
Charlotty Pruskiej. Wywodziła się z wyjątkowo zacnej rodziny, czego
dowodem jest fakt, że Feo była zarazem wnuczką Fryderyka III – Cesarza
Niemiec, jak i najstarszą prawnuczką Wiktorii – Królowej Zjednoczonego
Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Natomiast Książę Henryk XXX
Reuß zu Köstritz – noszący przydomek „Haz”– aż tak dobrze urodzony nie
był. Przyszedł na świat 25 listopada 1864 r. jako syn Henryka lX Reuß zu
Köstriz i Anny Marii von Zedlitz. W tym czasie rodzina von Reuß była
właścicielem kilku majątków w środkowych Niemczech (dzisiejsza Turyngia)
oraz właśnie w Karkonoszach.
Gdzie się „Feo” i „Haz” po raz
pierwszy spotkali tego nie wiemy, ale bliskość rodzinnego Księstwa
Saksonii-Meiningen oraz Księstwa Reuß-Gera pewnie miało na to wpływ.
Być może było to podczas balu karnawałowego, a może innej uroczystości. W
każdym razie młody Henryk i Feodora zakochali się w sobie i już na
początku października 1897 r. stali się narzeczeństwem. Ślub młoda para
wzięła 26 września 1898 r. we Wrocławiu. On miał wówczas 34 lata, ona
lat 19. Rodzina panny młodej uznała jednak ten związek za wyjątkowy
mezalians. Kilka chwil wcześniej, gdy o rękę Feodory prosił inny
adorator – przyszły władca Królestwa Serbii – usłyszał od jej rodziców,
że „dla takiego tronu pochodzenie „Feo” jest zbyt dobre”. A Henryk XXX
był ledwie pruskim oficerem, do tego, jak na arystokratę, niespecjalnie
zamożnym.
Na ocenę nowego zięcia niewątpliwie wpłynął również fakt,
że Feodora, już od wczesnego dzieciństwa, miała niezwykle skomplikowane
relacje z matką. Po prostu paniom nie układało się dobrze. Ślub z
Henrykiem wcale tych rodzinnych stosunków nie polepszył. Obie, matka i
córka, często się kłóciły, wzajemnie oskarżały i plotkowały na swój
temat. Mówiąc krótko, zakochanym z taką rodziną łatwo wcale nie było...
********
Małżeństwo Feo i Haz`a w cieniu purpurowego przekleństwa....
Po ślubie młoda para osiedliła się we Frankfurcie nad Odrą. Żyli tam
raczej spokojnie. Henryka pochłaniały obowiązki pułkownika, a „Feo” w
tym czasie uczestniczyła w kółku czytelniczym, odwiedzała również operę i
teatr w Berlinie. Trochę też podróżowała. W 1900 r. złożyła w
Kronenbergu długą wizytę swojej babce Vicky – wdowie – byłej „Jej
Cesarskiej i Królewskiej Mości Cesarzowej Niemiec”, a następnie
odwiedziła w Windsorze prababkę brytyjską Królową Wiktorię. Pod koniec
1903 r. mąż Feodory został przeniesiony do Flensburgu, blisko granicy z
Danią. Znaleźli tam uroczy mały domek z ogrodem, który „Feo” lubiła
pielęgnować. W 1912 roku Reuß znów został przeniesiony, tym razem do do
miasta Kassel.
Życie ich, pomimo przeprowadzek, byłoby pewnie jedną
wielką miłosną sielanką, gdyby nie dziwne przypadłości Księżnej Feodory,
z którymi zmagała się niemal przez całe życie. Tą tajemniczą chorobą
była porfiria - nieznana w tamtych czasach dolegliwość. Pierwsze objawy u
„Feo” pojawiły się około 10 roku życia. Co jakiś czas narzekała na
potworne bóle głowy, pleców i kończyn, miała często również ataki z
drgawkami. Feodora poddawana była licznym operacjom, które jednak nie
dawały pożądanego rezultatu. Leczono ją również alternatywnie:
zastrzykami z arszeniku i toru, kąpielami kwasowęglowymi i elektrycznymi
oraz elektroterapią. W końcu lekarze doszli do wniosku, że przyczyny
dolegliwości mają podłoże psychosomatyczne nazywając je po prostu
„rozstrojem emocjonalnym”.
„Feo” leczyła się m.in. w klinice w
Köstriz, sanatorium w Langenschwalbach, w Berchtesgaden Alpach
Bawarskich, w prywatnej klinice w Monachium, w Fasano nad Jeziorem
Garda, klinice w Dreźnie. Szanowani powszechnie lekarze oraz przeróżni
medyczni szarlatani próbowali wyjaśnić zdrowotne problemy Feodory w
rozmaity sposób, oczywiście zgodnie z ówczesną medyczną wiedzą.
Podejrzewano m.in,: migrenę, grypę, malarię, chorobę weneryczną, anemię,
zapalenie wyrostka robaczkowego, chorobę serca, lumbago, kolkę
maciczną, zatrucie miedzią, hipernerwowe usposobienie, załamanie nerwowe
czy po prostu hipochondrię. Problemem dla naszej Księżnej było również
niemożność zajścia przez nią w ciążę. Wywoływało to u niej wielki smutek
i liczne okresy depresji.
********
Życie w Karkonoszach.....
Po latach lekarze zauważyli, że Feodorze wyjątkowo pomaga górskie
powietrze i spokój oraz cisza. Te cechy spełniały podkarkonoskie
sanatoria „Wysoka łąka” i „Bukowiec” położone tuż przy dobrach
rodzinnych Reuß`ów w bezpośrednim sąsiedztwie ówczesnych Kowar. W dniu
19 maja 1913 roku przeniosła się do małej willi na terenie sanatorium
„Wysoka Łąka”, gdzie miała nadzieję całkowicie wypocząć. Powrót „Feo” do
zdrowia w Karkonoszach był jednak bolesny i powolny. Po koniec 1913
roku przeniosła się z mężem do skrzętnie przez niego odnowionego
pobliskiego Pałacu „Nowy Dwór” leżącego dziś przy ulicy Zamkowej w
Kowarach. Wkrótce wybuchł ogólnoeuropejski konflikt militarny. Podczas I
wojny światowej Henryk XXX służył w niemieckim wojsku na Froncie
Zachodnim, gdzie awansował nawet do rangi generała. W tym czasie „Feo”
pozostawała sama w „Nowym Dworze”. Wkrótce stworzyła ona w pałacu
lazaret dla rannych żołnierzy. Był to sposób na samotność, na czucie się
wreszcie potrzebnym. Mąż nie podzielał jednak jej chęci pomagania,
uznając, że najpierw powinna raczej pomóc samej sobie. Twierdził, że dla
Feodory jest to tylko sposób ucieczki od nudy i że dzięki utworzeniu
szpitala może ona nareszcie ubierać się w atrakcyjny strój siostry
przełożonej. Henryk tolerował jednak tę jej fanaberię. Od pałacowej
służby wiedział również, że gdy tylko pojawiały w życiu małżonki jakieś
problemy od razu sama robiła się chora i kładła się do łóżka. Szpital
ten funkcjonował jednak aż do końca wojny, do roku 1918.
Po wojnie
Henryk wrócił do ukochanej do „Nowego Dworu”. Małżeństwo wiodło w miarę
spokojne życie do roku 1939, w którym niestety Książę Henryk XXX zmarł w
słusznym wieku 75 lat. Tym czasem nastała II wojna światowa. Księżna
Feodora przeżyła jakoś tę zawieruchę wojenną w swoim podkowarskim
pałacu.
Z racji tego, że była tak blisko spokrewniona z hanowerską
dynastią królewską istniała tuż przed końcem wojny realna możliwość, by
zorganizować wyjazd Feodory do Wielkiej Brytanii, do jej bliższej i
dalszej rodziny. Planowano to jeszcze przed zalaniem Dolnego Śląska
żołnierzami Armii Czerwonej. „Feo” wolała jednak pozostać do końca w
swoim pałacu. Nie specjalnie mogła jednak pogodzić się z nową zastaną
rzeczywistością. Zmarła śmiercią samobójczą 26 sierpnia 1945 r. w
sanatorium „Wysoka łąka”, włożywszy głowę do piecyka zatruła się gazem
świetlnym. Miała wówczas 66 lat. Wkrótce, zgodnie ze swoją wolą, została
pochowana obok męża w grobowcu na nieodległym wzgórzu, w pobliżu
swojego „Nowego Dworu”. Ich szczątki spoczywają tam do dziś.
********
Epilog...
Lata współczesne dopisały kolejną kartę w dziejach dawnych właścicieli
kowarskiego majątku „Nowy Dwór”. Otóż w 1996 r. profesor John Rohl z
Uniwersytetu Sussex w Wielkiej Brytanii zwrócił się z prośbą do władz
Kowar o ustalenie miejsca pochówku książęcej pary. Jego celem było
zbadanie porfirii, dziedzicznej choroby, na którą cierpiały kolejne
pokolenia brytyjskiej rodziny królewskiej. Jeszcze w tym samym roku
dokonano w Kowarach ekshumacji, a szczątki przewieziono do wrocławskiego
zakładu medycyny sądowej. Po wykonaniu badań powróciły one do Kowar
gdzie przeleżały 8 lat w piwnicy kowarskiego ratusza. Dopiero 10
września 2004 r. powtórnie złożono je, podczas uroczystości pogrzebowej,
w grobowcu na wzgórzu.
Mamy nadzieję, że nic już nie zakłóci spokoju doczesnym szczątkom księżnej Feodory i księcia Heinricha XXX.
Na koniec informacja dla potencjalnych poszukiwaczy skarbów. Kowarskie
grobowce po wojnie były wielokrotnie plądrowane przez szabrowników, więc
szanse, że jeszcze znajdziemy tam coś cennego, prócz szczątków Feodory i
Henryka, są bliskie zeru. A zatem pochylmy czasem głowy nad
bezimiennymi grobowcami i pomyślmy w zadumie nad burzliwym życiem
naszych arystokratycznych bohaterów.
Źródło:
Cykl artykułów
redagowanych przez Krzysztofa Sawickiego publikowanych w Kurierze
Kowarskim w latach 2000-2001 pt. „Ślady Purpurowej Tajemnicy prowadzą
do Kowar...” oraz „Fodora. Nasza ostatnia Księżniczka”.